Zaprzestańcie laudacji Łukaszence!

przez | 18 sierpnia, 2020

 – O co chodzi? – zapytał bardzo łagodnie. – Dlaczego zakłócacie mój spoczynek? Czy nie dacie mi chwili spokoju w dzień ani w nocy?
Mówił to wszystko tonem istoty dobrotliwej, rozżalonej niezasłużoną zniewagą.

J.R.R. Tolkien, „Władca Pierścieni. Dwie Wieże”. Rozdział „Głos Sarumana”.

Od czasu do czasu słyszę od znajomych Polaków zachwyt nad Łukaszenką. Część patrzy na obecne demonstracje Białorusinów z wątpliwością albo i wrogością, jakoby głupi naród powstaje (kimś podkupiony?) przeciwko swojemu dobremu władcy. Na takie komentarze nieraz mam ochotę odpowiedzieć ostro i niemiło, choć pewnie odpowiedniejszą reakcją jest „Wybacz im, bo nie wiedzą, co mówią”.

Ochrona przed LGBT?
Jednym z czołowych argumentów za Łuką jest jego niechęć do ideologii LGBT. Nie zaprzeczę, parady równości raczej na Białorusi nie będą mile widziane – jak i jakiekolwiek nierządowe demonstracje. Łuka boi się skupisk ludzi połączonych jedną ideą.

Czy jednak potrafi uchronić Białoruś przed inwazją perwersji? Obawiam się, że nie, a to z kilka powodów:

  1. Ideologia ta nie musi być wspierana przez władzę, by przenikać do umysłów. Więcej działa na tym polu show-business, kino, internet… Łuka musiałby cenzurować przepływ informacji oraz zamknąć granice, by Białorusini nie widzieli „zepsutego Zachodu”. Co oczywiście byłoby tylko kolejnym krokiem ku całkowitej dyktaturze na wzór Korei Północnej.
  2. Obecnie „prawa LGBT” są powszechnie promowane jako jeden z elementów praw człowieka. Dla społeczności, która nie jest świadoma zagrożeń tej ideologii (a Białorusini nie są), ograniczenia dla środowiska LGBT z boku Łukaszenki będą raczej zachętą do walki o „wolność pokrzywdzonych”.
  3. Jeśli coś jest w stanie uratować Białorusinów, to zdrowy rozum, wiara oraz przykład tych krajów, które wciąż walczą przeciwko chorej ideologii (jak Polska). Nic z tego Łuka nie jest w stanie dać.

Prorodzinność
Moralność i troska o rodzinę nie są silną stroną Łukaszenki. Swoją prawowitą małżonkę zostawił, a najukochańszy syn jest bękartem. Nieoficjalnie mówi się o niezliczonych kochankach Łuki. Nie pokazuje się jednak z nimi. Tylko Kolę zabiera ze sobą wszędzie. Czy miał chłopiec choćby namiastkę normalnego dzieciństwa? Nie wiem…

Skoro jesteśmy w tematyce rodzinnej, to jeden maleńki fakt. Na Białorusi jest legalna aborcja na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Na niecałe 10 mln osób co roku jest mordowanych ok. 25 tys. dzieci. Dla porównania, w Polsce jest ok. 38 mln mieszkańców i zabijanych jest ok. 1000 dzieci.

Mówiąc o dobru rodziny, nie sposób pominąć sprawy gospodarki, zarobków i podatków. Nie znam się jednak na ekonomii, więc tylko przywołam kilka cyfr. W maju tego roku wynagrodzenie netto „zwykłego pracownika” składało ok. 370 dolarów, a np. we wrześniu roku poprzedniego ok. 1/3 Białorusinów nie było stać na podstawowe produkty spożywcze. Do tego przypomnijmy jeszcze skandaliczną ustawę o darmozjadach (pod którą też kiedyś podpadłam).

Niepodległość
Białoruski poeta Franciszek Boguszewicz (Maciej Buraczok) napisał w przedmowie do swojego dzieła Dudka Białoruska:

Wiele było takich narodów, które straciły najpierw swoją mowę, tak jak temu człowiekowi przed śmiercią, któremu odejmuje mowę, i które później całkiem umarły. Nie porzucajcie mowy naszej białoruskiej, abyście nie zginęli!

Jedno zdanie komentarza: człowiek od 26 lat kierujący Białorusią nie umie mówić po białorusku. Kropka.

Zakładać, że Łuka będzie w stanie zrobić coś poważnego wbrew Rosji, jest naiwnością. Musiałby być w kooperacji z kimś, ale przecież zraził do siebie wszystkich: i sąsiadów, i własny naród. Jeżeli jego „walka o niepodległość” jest prawdziwa, a nie stanowi odegranie napisanego przez kogoś scenariusza politycznego marketingu, to Łuka popełnia błąd Sarumana. Przecenia się.

Wolność kultu
Gdy słyszę od niektórych tradsów pochwały w stronę Łuki, brzmią one dla mnie jako hipokryzja. Łukaszenka otwarcie przyznaje, że jest „prawosławnym ateistą”. Nakazy Prawa Bożego nie mają dla niego żadnego znaczenia. Wspólnoty chrześcijańskie nieraz mają problemy z rejestracją. Publiczna modlitwa? Boję się pomyśleć, przez ile stopni biurokracji trzeba przejść. W tamtym roku tradycyjna pielgrzymka greko-katolików z Witebska do Połocka nie odbyła się, bo koniecznie musiałaby jej towarzyszyć milicja, za co trzeba było słono zapłacić. Polscy księża mają problem z posługiwaniem na Białorusi, nie przedłużają im wiz, więc muszą wyjeżdżać i zostawiać swoje parafie. Białoruś jest krajem do cna zsekularyzowanym. I na pewno Łuka nie ma zamiaru tego zmieniać.


O co chodzi Białorusinom?
Demonstracje Białorusinów wywołują u wielu skojarzenia z ukraińskim majdanem i rodzą pytanie: czy nie będzie gorzej? Może będzie. Krew już się leje, już są zabici i może ich być więcej. Może być wojna. Może być jeszcze większy kryzys gospodarczy. Takie są ceny zmian. Ale zmiany nastąpić muszą. Zachowanie status quo byłoby zdradą. Łukaszenka po prostu przesadził.

Białorusinów porównuje się do żubra. Wygląda na zwierzę niezgrabne, jest nieskory do gniewu – ale jeśli go wkurzyć, to staje się niezwykle groźny. Mówiąc szczerze, od lat przyzwyczaiłam się do pasywności swoich rodaków i nie wierzyłam, że coś może się zmienić, że w końcu wyjdą razem. A jednak! Patrzę na zdjęcia z białoruskich miast: ulice pełne demonstrantów, biało-czerwono-białe flagi, plakaty z właściwie jednym przekazem „Łuka musi odejść”. Nie są to ludzie „kupieni”. Ba, oni nawet nie mają lidera! Białorusini wyszli, bo mają dosyć bycia oszukiwanymi i olewanymi. Nie mają jednakowych poglądów politycznych, mają odmienne opinie co do Rosji, rozmawiają w różnych językach, ale teraz są jednością, której celem jest odejście „miłościwie panującego” dyktatora. Co będzie potem? Nie wiem. I oni raczej nie wiedzą. Ale to nieważne. Poczuli swoją siłę. Poczuli, że mogą coś zmienić. Widzę Białorusinów, o których kiedyś czytałam w książkach, o których słyszałam w pieśniach, o których opowiada prawdziwa historia. Widzę Białorusinów, z których jestem dumna. Widzę dzieci Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Żubr

Czy powtórzy się na Białorusi ukraiński scenariusz? Nie wiem. Myślę, że nie, bo Białorusini są inni i kraj jest inny. Białorusini lubią porządek i cenią pokój. Wychodzą na demonstracje z kwiatami i zabierają po sobie śmieci. Nie chcą rewolucji ani wojny. Chcą szacunku.

2 myśli nt. „Zaprzestańcie laudacji Łukaszence!

  1. Marcin Szewczyk

    Ja się dziwię, że spotykasz Polaków, którzy popierają Łukaszenkę. Co do ekonomii, to są kraje, że i za niższe pieniądze można nieźle żyć, ale zdaję sobie sprawę, że to nie Białoruś. Chodzi mi jedynie, że dobrze jest podać przykładowe ceny aby wiedzieć co można za to kupić. Bo, że jest biednie to wiem, choć nie wiem jak bardzo biednie. Natomiast kluczowe pytanie dla mnie brzmi: czy macie kogoś, komu możecie zaufać? Oby się nie okazało, że ten nowy władca będzie od Putina.

    Odpowiedz
  2. Pingback: Tropy Aleny : Pandemia białoruskiego patriotyzmu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.