Moja Dezyderata
Moja Dezyderata powstała dawno. Nie traci jednak na aktualności.
Moja Dezyderata powstała dawno. Nie traci jednak na aktualności.
Omawialiśmy kiedyś na lekcjach z literatury haiku. Z rozmów zrodziło się natchnienie…
Nie jest tak, że cierpiący nigdy nie krzyczy, nigdy nie woła o pomoc. Czasem woła…. tylko niewłaściwe osoby.
To mówi Pan: «Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście: wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną. (Jr 17,5n)
„tam w lustrze to niestety ja…”
Wiersz poświęcony temu, który nie rozumie poezji. Cierpliwie mnie uczył za to właściwego postrzegania relacji nauki i wiary.
Tramwaj już nadjeżdża…
Opanowując depresję.
Triduum bez ludzi w kościele. To jeszcze nie ciemna noc wiary, to koronawirus.
Czy warto zobaczyć światłość, by następnie pogrążyć się w ciemnościach?