Twierdzą, że ich okłamałem.
Przecież patrzyłem w oczy i się uśmiechałem.
Żartowałem.
Miałem kalendarz wypełniony po brzegi.
Planowałem.
Zaczynałem nowe kursy, zajęcia, przygody.
Podróżowałem.
Zachwycali się moją pogodną naiwnością.
W kłopotach nie traciłem nadziei na lepsze.
Ufałem.
W niepowodzeniach dawałem drugą szansę.
Próbowałem.
Wierzyłem, że zawsze można się dogadać.
Rozmawiałem.
Podziwiali moją komunikatywność.
Często pisałem do nich tak po prostu.
Wołałem.
Zapraszałem na kawę, spacer, zakupy.
Walczyłem.
Chętnie szedłem na każdą imprezę.
Czekałem.
Twierdzą, że ich okłamałem.
Nie dałem znać.
Milczałem.
Nie mam o to żalu: muszą jakoś żyć.
Niech wierzą, że było tak.
Usprawiedliwieni.
Błogosławię im z niepoświęconej ziemi.